Sol nie pojawiła się w szkole już
od dłuższego czasu. Nataniel powoli zaczynał się martwić, nie wiedząc, co
dzieje się z dziewczyną. Chciałby mieć do niej jakiś kontakt, wiedzieć, gdzie
mieszka, żeby sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy. Z tego co słyszał,
rudowłosa mieszkała z ciotką, która często wyjeżdżała, zastawiając ją samą. Na
domiar złego, z Kastiela również nie było, co oznaczało przepychankę i
dopraszanie się o usprawiedliwienie. Irytujący chłopak miał dzianych rodziców,
co często ratowało go z wszelkich kłopotów, ale on musiał, niestety trzymać się
formalności. Z jednej strony Kastiel wagarował, z drugiej- jego rodzice nie
chcieli słyszeć o wyrzuceniu synalka ze szkoły czy chociażby zawieszeniu go. W
ogóle karanie Kastiela było zabronione w szkole. Międzynarodowa firma jego ojca
cieszyła się dużą renomą. Blondyn westchnął. Niektórzy posiadali wszystko bez
odrobiny wysiłku…
***
Rudowłosa przeciągnęła się w
łóżku jak kotka. Dziś wracała jej ciotka, dlatego musiała trochę ogarnąć w
domu. Odkąd kilka dni temu pożegnała Kastiela, nie ruszała się praktycznie ze
swojego pokoju. Nie wiedziała, czemu ma zawdzięczać takie momenty. Po prostu
zdarzały się, nie mając nic wspólnego z jej życiem. Po prostu co jakiś czas
musiała zniknąć dla świata, by odpocząć. Tonęła wtedy w swoim wewnętrznym
świecie.
Nie wiedziała, co o tym wszystkim
myśleć. Ani co zrobi po powrocie ze szkoły. Uśmiechnęła się pod nosem. Jedno
było pewne- na razie potrzebowała ich obydwu. Nie mogła zdecydować się tak
szybko. Seks z Kastielem nie zmienił jej uczuć do chłopaka- nadal czuła tylko
lekką fascynację, poczucie zrozumienia, odczucie, że są do siebie podobni. Było
to wydarzenie przełomowe pod innym względem. Wreszcie uwolniła się spod
obezwładniającej władzy Dimitriego.
***
Dziewczyna westchnęła cicho, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest
obserwowaną. Nagle z zarośli znajdujących się za jej plecami dał się słyszeć
szelest. Rudowłosa obróciła się lekko, bardziej z irytacją niż strachem. To
przecież było JEJ miejsce, nie mogło je się stać nic złego, prawda?
Po chwili na polanę wszedł przystojny, brązowooki mężczyzna. Wyglądał
na nieco ponad 20 lat. Miał długie, proste, kasztanowe włosy.
-Często tu przychodzisz- skomentował.
-Skąd wiesz? To… twoje ulubione miejsce?-
-Tak, odkąd przychodzisz tu ty. Obserwuję cię od dawna. Obawiam się, że
zakochałem się w tobie.
-Obawiasz się?
-Tak, nikt nie powinien zostawać z kimś takim jak ja.
-Ale… dlaczego?
-Ja… jestem przeklęty.
Po naszym
pierwszym spotkaniu następowały kolejne. I kolejne. Miałam wrażenie, że moje
życie powili zamienia się bajkę. Czasami
traciłam sens, wydawało mi się że to głupi amerykański film. Spotkałam przecież
wampira. Po jakimś czasie odwiedziłam go w jego domu, starym wiktoriańskim
dworku mieszczącym się jeszcze dalej od miasteczka. To w tej romantycznej
scenerii nastąpił nasz pierwszy pocałunek. Ptaki śpiewały w tle, a minione lata
obserwowały ruchy naszych warg, gdy zbliżaliśmy się do siebie w niemym
uniesieniu. Po jakimś czasie poprosił mnie o to… Miałam go nakarmić, podzielić
się swoją krwią. Wtedy wciąż jeszcze chłonęłam jego obecność jak powietrze,
byłam szczęśliwa, że moja krew popłynie w jego żyłach. Powoli porzucałam swoje
bezsensowne życie, szkołę, zainteresowania. Dimitry mnie pożerał, tłamsił. Nie
pozwalał na nic innego. Uzależniał mnie od siebie coraz bardziej. Niedługo po
moich czternastych urodzinach zbliżyliśmy się do siebie po raz pierwszy. Nie
uważałam tego za coś złego. Podczas pierwszego razu bolało, ale nauczyłam się
już poświęcać dla ukochanego. Powoli odkrywaliśmy własne ciała, a ja czułam się
coraz bardziej spełniona. Pomimo to wciąż nie dopuszczałam do siebie
wiadomości, że mogłabym po prostu uciec, zostawić ojca, szkołę, wszystko.
Naprawdę niewiele łączyło mnie ze świtem, jednak już wtedy istniała we mnie
nutka niezależności. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, po prostu
chciałam uciec.
To Dimitry
nauczył mnie palić i pić. Niejednokrotnie używał alkoholu jako instrumentu, by
mnie powstrzymać od powrotu. Powrotu do prawdziwego życia, do prawdziwej
siebie.
Po zakończeniu roku szkolnego czułam ulgę. Gimnazjum
skończyło się. W naszym miasteczku nie było liceum, więc tak czy inaczej,
musiałam zmienić środowisko. Było mi to bardzo potrzebne. Miałam dość swojej
popularności wśród chłopców i nienawiści zazdrosnych dziewczyn. Gdy oznajmiłam
nowinę Dimitriemu, posmutniał. Zapytał mnie, co to oznacza dla niego.
Wyjaśniłam mu, że nie zamierzam wybierać szkoły nigdzie daleko, więc nie muszę
nigdzie wyjeżdżać, jednak będę miała o wiele mniej czasu, i będziemy mogli
spotykać się tylko w weekendy. Wtedy nalał nam bez słowa wina. Pomyślałam, że
chce świętować, więc nie zareagowałam. Pamiętam wszystko jak przez mgłę.
Pamiętam, że powiedział do mnie: „Kocham cię. Jesteś moim życiem. Nie pozwolę
ci mnie opuścić.”
Budziłam
się wiele razy. Czasami widziałam jego, jak szykuje dla mnie coś do picia.
Czasami budziłam się, gdy pił ze mnie. Za którymś razem, byłam już tak
osłabiona, że ledwo potrafiłam ustać na własnych nogach. Dimitriego wtedy nie
było, pewnie poszedł załatwić proszki nasenne, czy inne świństwo, którym mnie
karmił. Wtedy w końcu uświadomiłam sobie, że to nie bajka…i że moje życie jest
zagrożone. W końcu dotarło do mnie, że nie byłam nigdy kochana. Byłam tylko
zabawką.
Zebrałam
wszystkie swoje siły i dowlokłam się do miasteczka. Obudziłam się jakiś czas w
szpitalu. Ponoć, gdy mnie znaleźli, byłam w bardzo ciężkim stanie. Postanowiłam
uciec.
***
Czerwonowłosy
chłopak zapłacił rachunek w barze i powoli zwlókł się ze stołka. Wypił dziś
dużo, dlatego jego myśli zachowywały się samodzielnie. Przypływały i odpływały,
nie zostawiając po sobie żadnego śladu i nie łącząc się ze sobą wzajemnie.
Obrazem, który wciąż miał przed oczami, była jej twarz. Śpiąca, tuż po tym, jak
zrobili to, uśmiechnięta, gdy mówiła mu „Do jutra” przy pożegnaniu… zastanawiał
się, czy się o niego martwi. Ale on czasami miał takie chwile, że po prostu
musiał odpocząć od rzeczywistości, poczuć niezależność. Tym razem jednak nie
przyniosło mu to ukojenia, a jedynie palącą tęsknotę. Co ta dziewczynami z nim zrobiła?
Pomyślał z ironią…